Historia Łukasza Dąbrowskiego
- JAK ZOSTAŁEM STAŻYSTĄ -
W dniu 23 lutego 2015 roku po wcześniejszym złożeniu wniosku o przyjęcie mnie na staż do Wojskowego Koła Łowieckiego nr 240 „Rybitwa” w Kołobrzegu dowiedziałem się, że decyzja jest pozytywna i, że jestem stażystą. Roczny staż wydaje się długim okresem czasu lecz moim zdaniem w rzeczywistości to bardzo krótko na zgromadzenie niezbędnego doświadczenia i wiedzy. Staż to nie obowiązkowa poczekalnia, ale okres który ma nas przygotować do zdania egzaminu i samodzielnego stawiania pierwszych myśliwskich kroków.
Moja przygoda z myślistwem zaczęła się już od najmłodszych lat mojego życia. Już jako początkujący uczeń Szkoły Podstawowej w Dźwirzynie skąd pochodzę mając 8 lat brałem udział w akcjach dokarmiana zwierzyny organizowanych przez Koło Łowieckie „Rybitwa”. Byłem bardzo zaangażowany w zbieranie dla zwierzaków żołędzi i kasztanów. Pamiętam jak usilnie namawiałem kolegów aby również się przyłączyli do akcji. Moje zainteresowanie się myślistwem w dużej mierze wywodzi się z faktu, ze mój tata a teraz i nawet młodszy brat są myśliwymi. Od najmłodszych lat bardzo podekscytowany byłem wyjazdami z tatą do lasu. Zawsze bardzo podobały mi się wyjazdy do paśników w celu dokarmienia zwierzyny. Bardzo lubiłem skakać po snopkach i jednocześnie wrzucać je do drabinek, z których wyjmowały je sarny czy jelenie. Im byłem starszy tym bardziej się angażowałem w pomaganiu tacie w wykonywaniu czynności związanych z byciem myśliwym, bo przecież bycie myśliwym to nie tylko spędzanie czasu na ambonie ale również dbanie o dobro gospodarki łowieckiej, dbanie o właściwy rozwój populacji zwierząt w swoim rejonie, dokarmianie ich oraz wiele prac społecznych wniesionych dla dobra Koła. Zawsze byłem mocno zintegrowany z wyjazdami z tatą na zbieranie wnyków. Bardzo cieszył mnie fakt, że możemy pomóc zwierzętom, które wpadają w sidła i strasznie cierpią. Z chęcią brałem również udział w okresie żniw w zbieraniu snopków i transportowaniu ich do paśników. Wiedziałem, że działamy dla dobra zwierząt i ułatwiamy im zdobycie pokarmu.
Już w wieku 12 lat wiedziałem, że w przyszłości będę chciał zostać myśliwym. Już w tym wieku pomagałem w budowie paśnika oraz stawianiu kładek ułatwiających przejście z jednej strony rowu na drugą. Z wielką chęcią pomagałem również tacie w postawieniu ambony. Kiedy zbliżałem się już do okresu pełnoletności brałem czynny udział w nagankach. Wtedy zaczynałem poznawać tajniki polowań zbiorowych. Z wielkim zaangażowaniem brałem udział w tym wydarzeniu. Z bacznością obserwowałem jak odbywają się polowania i w jaki sposób obchodzi się z upolowaną zwierzyną. Zawsze z szacunkiem oraz etycznie i humanitarnie. Bardzo ważne w trakcie polowania jest bezpieczeństwo, co zawsze było na najwyższym poziomie.
Już po skończeniu technikum chciałem złożyć wniosek o przyjęcie mnie jako stażysty. Plany troszkę jednak się zmieniły i okres ten wydłużył się o czas studiów. 7 lat spędziłem w Poznaniu studiując i pracując jednocześnie. Zawsze jak wracałem do rodzinnego Dźwirzyna choćby na kilka dni to znalazła się chwila na wyjazd z tatą do lasu. Bardzo cieszyłem się kiedy będąc w rodzinnych stronach udało się trafić na okres kiedy odbywało się polowanie zbiorowe i mogłem w nim uczestniczyć. Za każdym razem szykując się do wyjazdu na polowanie budziły się we mnie wielkie emocje. Świadczyć o tym może chociażby fakt, że zawsze rano budziłem się już sporo przed budzikiem J. Nie ważna była pora roku oraz panujące warunki atmosferyczne. Nawet jak padał deszcz czy śnieg z wielką chęcią szykowałem się do wzięcia udziału w nagance. Spędzanie czasu z myśliwymi oraz obcując z przyrodą to sama przyjemność.
Można zapytać dlaczego nie odbyłem stażu w innym Kole tam w Poznaniu? Otóż odpowiedz jest prosta, zawsze chciałem być stażystą w obwodzie łowieckim, z którym jestem związany od najmłodszych lat. Znam już obwód Koła Łowieckiego „Rybitwa”, wiem gdzie rozmieszczone są paśniki oraz karmniki dla bażantów, wiem jakie zwierzęta występują w naszej okolicy a nawet orientuje się, oczywiście nie w 100 %, które pole należy do jakiego rolnika. Wiem, że bycie stażystą nie wiąże się z byciem członkiem Koła Łowieckiego, w którym odbywa się staż ale mam wielką nadzieję, że w przyszłości uda mi się wstąpić w grono myśliwych z WKŁ „Rybitwa”. Jestem przekonany, że będę pracowitym i odpowiedzialnym stażystą. Już dzisiaj szykuje się do wyjazdu z tatą dokarmić bażanty i „posypać” w paśniku.
Darz Bór.
Łukasz Dąbrowski
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.